Dzisiaj kilka luźnych uwag dotyczączych cen pomp ciepła i usług w branży.
Temat niewdzięczny i niepopularny. Nikt nie lubi jak mu się zagląda do kieszeni.
Czytając jednak wpisy na forach mam wrażenie, że niektórzy inwestorzy kompletnie nie rozumieją skąd się biorą ceny na usługi czy urządzenia, tylko opierają się na pewnych mitach.
Na wstępie zaznaczę, że chciałbym uniknąć wyliczania zysków, marż itd. Itp.
Chodzi tylko o to, by inwestor zrozumiał, że cena, którą dostaje w kalkulacji nie bierze się z sufitu tylko… no właśnie, skąd?
Do tego wpisu skłoniło mnie kilka postów jakie przeczytałem na forum.
Do tego wpisu skłoniło mnie kilka postów jakie przeczytałem na forum.
Poniżej kilka cytatów (chociaż ten najistotniejszy zostawiam na koniec)
Jeden z nich pochodzi nawet od osoby z branży:
No niestety 90% instalatorów to cwaniaczki polaczki, którzy będą próbować zedrzeć z ciebie jak najwięcej.
Nie liczy się zdrowy rozsądek i inżynierskie podejście.
Króluje zasada: "Im droższe urządzenie, tym więcej zarabia instalator"
Oczywiście jednocześnie oszczędza jak może na instalacji: niewielkie przekroje, rury PP minimalizacja pętli OP itd.
Widać piszący należy do tych 10% uczciwych i rzetelnych. Ale idźmy dalej. Oto kolejne:
Mam podobne doświadczenia z instalatorami, których poszukuję do dwóch domów (starego i nowego). Próbują przycinać nie tylko na kosztach robocizny, ale co gorsza, także na elementach. I tak instalator w wycenie proponuje zbiornik CWU za 2700 zł netto, ja wklepuję podany model na allegro i wychodzi mi cena 1900 zł BRUTTO. Piszę o tym fakcie, a instalator z rozbrajającą szczerością stwierdza, że on ma taką cenę tam gdzie się zaopatruje i nic na to nie poradzi.
Albo:
Zwykłe zdzierstwo. 500 zł za dniówkę.
Niestety święta prawda… Sam przesiewałem wykonawców i nie do końca dobrze przesiałem. Człowiek sam musi się miesiącami dokształcać w temacie i musi zostać specjalistą z dziedziny ogrzewnictwa, żeby na koniec poszukiwań móc z czystym sumieniem powiedzieć, że znalazł kogoś odpowiedniego, z wiedzą na poziomie, ale i z godnym podejściem do inwestora…
No tak. Nic dodać, nic ująć. Nie można przecież przejść obojętnie obok takiego niegodnego podejścia do inwestora. Dlatego też jeden z instalatorów na forum, który bronił podanej przez siebie ceny instalacji podłogowej dostał taki oto wpis:
Jesteś zwykła pijawka xxx – gdzie literki xxx oznaczały oczywiście nazwę instalatora.
I tutaj pojawia się pierwszy mit. Nazwę go mitem o godnym podejściu do inwestora.
Wg tego mitu instalator, który ma umiarkowane lub niskie ceny, albo sprzedaje tanie produkty, godnie traktuje inwestora. A ten, który jest drogi – postępuje niegodnie, bo go okrada i strzyże.
W życiu, na płaszczyźnie zawodowej, podobnie jak i prywatnej, spotykamy różne firmy i kierujących tymi firmami ludzi.
W życiu, na płaszczyźnie zawodowej, podobnie jak i prywatnej, spotykamy różne firmy i kierujących tymi firmami ludzi.
Mniej lub bardziej wygadanych, kulturalnych i chamów, kompetentnych i patałachów, fachowców i fahofcuf.
Ale szacunek do klienta i w ogóle drugiego człowieka, będący warunkiem funkcjonowania jakiejkolwiek relacji, nie ma nic wspólnego z ceną w kalkulacji.
Cena to realia ekonomiczne. Składa się na nią koszt urządzeń, koszt instalacji i robocizna. To po prostu biznes.
Spróbuję to wyjaśnić.
Kto montuje pompy ciepła klientom indywidualnym?
W zasadzie dwa rodzaje firm.
Pierwszy – to pojedynczy instalator, prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, który do pomocy ma 1-2 osoby i wykonuje od kilku do góra kilkunastu instalacji rocznie.
Drugi rodzaj, to firma zatrudniająca conajmniej kilku lub kilkunastu instalatorów, wykonująca od kilkunastu do kilkudziesięciu instalacji rocznie.
Większe firmy, zatrudniające 20 osób i więcej, raczej nie działają na tym rynku. Jest on mało stabilny. W pewnym sensie sezonowy, a utrzymanie tak wysokiego zatrudnienia wymaga dużego portfela zamówień, który gwarantują jedynie duże inwestycje komercyjne czy publiczne.
Kim jest inwestor? Kto buduje dom i montuje pompę ciepła?
Napewno nie jest to osoba biedna, która ledwo wiąże koniec z końcem i martwi się co na obiad włoży do garnka.
To osoba, która albo ma środki na wybudowanie domu, albo na tyle stabilne i wysokie zarobki, że pozwalają jej one na zaciągniecie kredytu i jego spłatę.
Celowo zestawiłem te dwie strony.
Każdy inwestor może teraz odpowiedzieć sobie na pytanie czy instalator (lub firma) montująca u niego pompę ciepła powinna te zarobki mieć takie same, mniejsze czy większe?
Każdy wie ile zarabia, ma swoje zdanie i jakoś tam sobie na to pytanie odpowiedział.
Każdy wie ile zarabia, ma swoje zdanie i jakoś tam sobie na to pytanie odpowiedział.
Może teraz wejść na jakiś kalkulator płac i zobaczyć, jak przy jego zarobkach wyglądają koszty miesięczne jego pracodawcy.
Ale koszty miesięczne to nie wszystko.
Pracownik ma przecież urlop i może mu się trafić chorobowe.
To też nie wszystko.
Pracownika trzeba ubrać, dać mu do ręki narzędzia, pozwolić dojechać na budowę, odpowiednio przeszkolić. Te wszystkie rzeczy w naszej branży, obwarowanej przepisami f-gazowymi nie są tanie.
To jeszcze nie wszystko 🙂
W kilkunastoosobowej firmie trzeba mieć obsługę księgową, kadrową, biuro itd.
No i jest jeszcze szef tej firmy. On też ma urlop 🙂
Po co ta wyliczanka?
Nie po to, by poskarżyć się, jak instalatorom jest ciężko (bo każdy prowadzący działalność gospodarczą ma w naszym kraju tak samo), tylko po to, by inwestor uświadomił sobie, że za te wszystkie rzeczy i wiele innych i tak MUSI ZAPŁACIĆ, i że faktycznie za nie PŁACI.
Dlaczego?
Dlaczego?
Bo budżet instalatora, to nie budżet Skarbu Państwa. Instalator nie może mieć długu publicznego, a nawet jak ma linię kredytową, to kredyt wraz z odsetkami musi spłacić. Żyje tylko i wyłącznie z pieniędzy, które klienci zostawią w jego firmie.
A w jaki sposób je zostawią?
Właśnie w marży na urządzeniach, materiałach i robociźnie.
Już słyszę pytanie – to ciekawe skąd te duże różnice w cenach i tych marżach?
No właśnie – w cenach czy w marżach?
Pojawia się następny mit pompy ciepła-lodówki, który mówi, że każda pompa ciepła, to taka zwykła lodówka, która od innych różni się tylko nalepką. Droższe pompy to tylko marketingowa papka, większa marża i zyski dla sprzedającego.
Czy rzeczywiście?
Załóżmy, że tak właśnie jest.
Mamy dwie firmy. Jedna sprzedaje tanie pompy ciepła, a druga drogie.
Każda ma takie samo biuro, sprzęt, narzędzia, tyle samo pracowników.
Czy utrzymanie tego "inwentarza" w firmie, która sprzedaje tanie pompy ciepła, kosztuje mniej, niż w firmie, która sprzedaje drogie pompy?
Czy jej pracownicy zarabiają mniej? Może nie mają odpowiednich kwalifikacji, szkoleń? Chodzą do pracy na piechotę? Nie mają narzędzi? Nie mają płatnego urlopu?
Nie…
Firma, która sprzedaje tanie pompy ciepła, musi zarobić dokładnie te same pieniądze.
Ktoś powie, no dobra, ok, zarobili tak samo, ale samo urządzenie jest w sposób nieuzasadniony drogie. Po co płacić za nalepkę?
Ktoś powie, no dobra, ok, zarobili tak samo, ale samo urządzenie jest w sposób nieuzasadniony drogie. Po co płacić za nalepkę?
No cóż – można by o tym długo… najlepszym przykładem jest nasza konkurencja, której pompy ciepła poszły w br w górę o kilka ładnych tys zł.
Dlaczego? Ot tak? Przykleili nową nalepkę?
Nie. Po prostu w urządzeniach pojawiła się cześć tych elementów, które w Althermach są od prawie 5 lat.
Zintegrowane zbiorniki ze stali nierdzewnej, liczniki ciepła, nowa pompa obiegowa, ulepszona automatyka, czytelny sterownik z ludzkim menu, a nie z obrazkami, itd, itp.
A te elementy zwyczajnie kosztują.
Pamiętajmy też, że cen pomp ciepła nie ustalają instalatorzy. Oni je tylko montują 🙂
Kolejny mit, który przewijał się na forum, to mit o jedzeniu małą łyżką.
Dobry instalator to taki, który montuje dużo tanich pomp z małą marżą, czyli je małą łyżką, ale cały czas.
Niedobry instalator to taki, który tylko od czasu do czasu montuje pompę ciepła z dużą marżą.
Tak jak w tym kawale o bacy.
Jak mom czas, to sobie siedze i myśle.
A jak ni mom czasu – to ino siedze.
Czy rzeczywiście inwestorzy uważają, że osobę prowadzącą swój biznes w dzisiejszych czasach, stać na to, by siedzieć w domu, nic nie robić i czekać na klienta, księcia z bajki, który zostawi kasę na najbliższy miesiąc czy dwa? Przy ogromnej konkurencji, mediach społecznościowych, forach, sklepach internetowych, itd?
Jeśli ktoś tak ma, to osobiście mu zazdroszczę.
Następny mit – to mit taniego serwisu.
Ktoś na forum napisał, że wybierał pompę ciepła w prosty sposób.
"Zapytałem ile kosztuje sprężarka, płyta elektroniki, jakiś czujnik. Wybieram tę pompę, która ma najtańsze podzespoły. Każdy chłodnik Ci to potem wymieni i naprawi."
Czyżby? Serwis i naprawa pomp ciepła, to zupełnie inna bajka.
Najtańsze podzespoły świadczą tylko o jakości całego urządzenia. Są też zaprzeczeniem mitu lodówki i nalepki.
A czasy pasjonatów, którzy naprawiają wszystko śrubokrętem minęły lub mijają. Czy tego chcemy, czy nie.
Weźmy jedną z przestawionych wyżej firm instalacyjnych, która montuje pompy ciepła typu powietrze-woda.(zazwyczaj koszt obsługi gwarancyjnej tych pomp spoczywa na instalatorze)
Jeśli w pierwszym roku zamontowała kilkanaście czy kilkadziesiąt pomp, a w kolejnych latach, kolejne – to w każdym kolejnym roku ma kilkadziesiąt pomp, którym musi zapewnić obsługę gwarancyjną. Do tego dochodzi obsługa pogwarancyjna.
Tego nie zapewni jeden człowiek, pasjonat, choćby bardzo się starał i chciał.
Przecież on też ma urlop i nie jest ze stali.
W serwisie liczy się szybka diagnostyka, znalezienie części, dostępność czyli sprowadzenie jej i sama wymiana.
Potrzebna jest ekipa serwisowa, dysponująca dokumentacją z opisem procedur diagnostycznych i sprzętem, który na nie pozwala.
Dalej potrzebny jest bank części zamiennych, który pozwoli znaleźć tak samo sprawnie część do urządzenia z przed roku, jak i z przed 10 lat.
Teraz ta cześć musi być fizycznie dostępna w rozsądnym czasie.
Na koniec ekipa serwisowa musi mieć jasno opisaną procedurę wymiany czy naprawy tak, by po jej przeprowadzeniu, urządzenie było dalej sprawne.
Nasza firma jest na rynku ponad 20 lat i mieliśmy już do czynienia z różnymi producentami.
W przypadku urządzeń sprowadzanych do nas przez importerów z rynków azjatyckich, nie ma w ogóle co marzyć o dokumentacji serwisowej czy częściach zamiennych.
Nawet bardziej znani markowi producenci, nie dysponują specyfikacją części dla urządzeń starszych niż 7-8 lat.
Prawda jest taka, że tanich i starych urządzeń się nie naprawia.
Czas na to poświęcony(szukanie, kombinowanie, zamienniki, itd), kosztuje często więcej, niż oryginalna dostępna część do markowego urządzenia z górnej półki.
No chyba, że jest się pasjonatem. Ale wtedy czas się nie liczy.
Dochodzimy do ostatniego cytatu z forum.
Ogólnie wycen mam kilka i jak negocjowałem to w jeden z ofert dostałem korzystną cenę ale jak się przyjrzałem to firma z ceny spuściła ale kosztem izolacji, gorszych zaworów, rur, zmianie zbiornika itp. Natomiast nie opuszczono ceny robocizny (około 4100 zł brutto za montaż całości) nie odjęto nic z pompy ani zbiornika CWU.
Ogólnie to nie mogę tego zrozumieć, że ktoś po prostu jest tak uparty i nie chcę się dogadać i zyskać zadowolonego klienta, który może go dalej polecić, u którego będzie serwisował itp. Woli się na siłę upierać przy swoim niż ponegocjować, zarobić trochę mniej (ale nadal dużo zarobić). Tymczasem lepiej nie mieć nic.
Ogólnie to nie mogę tego zrozumieć, że ktoś po prostu jest tak uparty i nie chcę się dogadać i zyskać zadowolonego klienta, który może go dalej polecić, u którego będzie serwisował itp. Woli się na siłę upierać przy swoim niż ponegocjować, zarobić trochę mniej (ale nadal dużo zarobić). Tymczasem lepiej nie mieć nic.
Co ciekawe, jego autor na drugi dzień swój post usunął. Był on jednak na tyle intrygujący, że zdążyłem go skopiować.
Nie wiem czy zmienił zdanie, czy może dogadał się z dotychczasowym oferentem i chciał załagodzić sytuację???
Jaki pisałem wcześniej – klient jest dla instalatora pracodawcą.
Wyobraźmy więc sobie, że na forum pracodawców, toczy się dyskusja, w której zastanawiają się oni dlaczego taki Fanek czy Józek woli być bezrobotny zamiast pracować za…
Jaki wniosek z tego ostatniego cytatu?
Każdy musi zarobić swoje. Zarówno producent, jak i instalator.
Każdy ma określony pewien próg cenowy, poniżej którego zwyczajnie nie zejdzie.
Co ważne – to "swoje", jest na ogół bardzo podobne, a różnice wynikają głównie z urządzenia i z tego, co jest w samej instalacji, a czego w niej nie ma.
Jeśli mamy dwie bardzo różne wyceny, na wydawać by się mogło "te same instalacje z pompą ciepła" , to zazwyczaj są to zupełnie inne instalacje.
Tak naprawdę ceni się doświadczenie, fachowość, jakość i wiedza, a te trzeba zwyczajnie wypracować,
Szanoany Panie Adrianie, chyba musiał Pana ktoś zirytować, że postanowił Pan wytłumaczyć gdzie powstają koszty instalacji. Jestem Pańskim klientem. Wybrałem Pana firmę ponieważ zapewnia Pan należytą obsługę klienta. Nie sprawdziłem całego rynku i nie otrzymałem kilkudziesięciu ofert. Zwyczajnie lokalny instalator nie miał dla mnie czasu, a Pańska firma zapewniła mi to tego czego oczekuję. Wiem, że jeśli będę miał problem pomożecie, wiem że jak napisze maila otrzymam odpowiedź. To niby standard ale nie na polskim rynku.
Dziękuję 🙂
Po prostu presja reklamy typu : „Nie widzę różnicy, to po co przepłacać” jest ogromna.
Czasem pytam klienta: czy w życiu na codzień kupuje najtańsze buty, jedzenie, proszek do prania, ubrania.
Odpowiada, że nie.
Pytam wówczas, to dlaczego szuka najtańszej instalacji?
Odpowiadam za niego, że tam widzi różnice, a tutaj nie.
Co nie znaczy, że jej nie ma.
W zupełności się zgadzam, niestety wielu ludzi i tak się nie stosuje..
Sama prawda Panie Adrianie.
Pozdrawiam,
Tomek
Dzięki 🙂 Samo życie
Samo życie dokładnie
Szanowny Panie Adrianie – pozwolę sobie nie zgodzić się częściowo z Pańską argumentacją mówiącą w dużym uproszczeniu, że …""droższe jest lepsze dla inwestora" oraz "" bogatszy może więcej zapłacić"". Doceniam pańską wiedzę merytoryczną w temacie pomp ciepła, jednak jak Pan słusznie zauważył – tak w przypadku firmy ale również inwestora, inwestycja musi spinać się nie tylko technicznie ale również ekonomicznie. W przeciwnym wypadku dla inwestora montowanie pompy ciepła mija się z celem, bowiem prostszym rozwiązaniem jest zakup grzejników olejowych, lub wykonanie centralnego ogrzewania bazując na kotle gazowym. Reasumując – w mojej ocenie każda inwestycja ma sens ekonomiczny pod warunkiem, że w jej wyniku inwestor uzyska zwrot z zainwestowanego kapitału (w porównaniu do alternatywnego ale gorszego rozwiązania) w okresie obowiązywania gwarancji na tę inwestycję. A zatem – drogie urządzenia (pompy) ze standardowym okresem gwarancji (np.3 lata) nie mają żadnych szans na zwrot – czyli inaczej mówiąc – są dla inwestora nieopłacalne EKONOMICZNIE. Po drugie – postęp techniczny przebiega tak szybko, że szukanie części zamiennych do urządzeń po 7 – 10 letniej eksploatacji mija się z rozsądkiem, bowiem po takim okresie ma prawo zepsuć się wszystko, a to oznacza że trzeba będzie poskładać przestarzałe technologicznie urządzenie przy pomocy nowych części zamiennych i bardzo dużych kosztów serwisu, co wielokrotnie przekroczy cenę zakupu urządzenia nowego z pełną gwarancją oraz wyposażonego w nowsze rozwiązania technologiczne. Zatem w mojej ocenie, przy wyborze produktu inwestor powinien kierować się : 1.) parametrami technicznymi adekwatnymi do oczekiwań i rezultatów, 2.) okresem zwrotu zainwestowanego kapitału. Dywagowanie o dostępności części zamiennych czy dokumentacji technicznej w dłuższym okresie nie ma sensu, bowiem w dłuższym okresie wszyscy i tak umrzemy.
Z jednej strony dziękuję za komentarz. Z drugiej – różnimy się.
Ale do rzeczy.
Uproszczenia, które Pan podał nie mają nic wspólnego z intencją mojego wpisu.
Nie powiedziałem, że droższe jest lepsze dla inwestora. Natomiast cena nie bierze się z niczego.
Nie powiedziałem również, że bogatszy może, czy ma więcej zapłacić, chociaż faktem jest, że ludzie bogatsi wybierają rozwiązania droższe, bo ich na to stać.
Nie ulega też wątpliwości, że zastosowane w urządzeniach czy instalacjach takie, a nie inne rozwiązania, których konkurencyjny producent lub wykonawca nie ma lub nie stosuje, powodują że produkt jest lepszy, chociaż droższy.
Natomiast to, czy klient uzna, że ten produkt jest wart zapłacenia tej droższej ceny, zależy tylko od jego portfela i świadomości co kupuje.
W swoim blogu z jednej strony stawiam na tą świadomość, a z drugiej strony w pełni rozumiem ograniczenia portfela i je szanuje.
Sprowadzanie zakupu pompy ciepła, instalacji, rzeczy tylko do opłacalności i pojęcia zwrotu prowadzi najcześciej do absurdu. Pompa ciepła i instalacja to nie zakup COP na wagę. Polecam szerszą lekturę bloga.
To tak jak by żywność przeliczać na cenę kalorii, samochód na liczbę osób i spalanie, wannę na pojemność, a wykładzinę podłogową na żywotność, np. te płytki kosztują mnie x zł rocznie. Zwrócą się?
Można kupić PC do domu marketową chińszczyzne za 10 tys zł, niższą półkę za 20, średnia za 30, a na ostatnich targach w Warszawie oglądałem austryjackie i szwajcarskie PC za 40-50 tys zł.
Czy ci co te ostanie produkują to idioci? podobnie jak Ci co je kupują?
Jedynie słuszne są te tanie z marketu, bo się zwracają?
Oczywiście takie może Pan mieć zdanie.
Ale jednych ludzi na pewne rozwiązania stać, a innych nie.
Z drugą częścią Pana komentarza już w ogóle trudno mi się zgodzić.
Pompa ciepła, urządzenie, instalacja ma się zwrócić w okresie gwarancji bo inaczej ekonomicznie nie ma sensu?
Idźmy dalej. Najstarsze moje instalacje na pompach powietrznych nadmuchowych mają prawie 20 lat i pracują do dzisiaj bez większych awarii.
Najstarsze 2 klimatyzatory ścienne zamontowane w 1997 roku w lokalu gastronomicznym (20 lat temu to był luksus) pracują do dzisiaj.
Instalacje na pompach PW pracują 10 lat, a na gruntowych prawie 15 lat.
Twierdzenie, że po 7-10 latach naprawy wielokrotnie przekraczają koszty zakupu nowego urządzenia jest wzięte z sufitu. A nigdy nie sprzedawaliśmy tanich urządzeń.
Kwestia dostępności do części zamiennych i dokumentacji jest bardzo ważna.
Chyba, że ktoś wychodzi z założenia, że wszystko ma być tanie i jednorazowe.
Życie to nie jest giełda, na której tylko inwestujemy kapitał i liczymy czy się zwróci.
Przynajmniej nie dla mnie.
Pzdr
Czyli w 7 letnim aucie nie wymienia pan klocków, a kipuje nowe auto?
Kilka zdań polemiki. Panie Adrianie – faktycznie różnimy się i to jest chyba na tym świecie najpiękniejsze. Oczywiście jest to piękne, jeśli ludzie potrafią różnić się pięknie, a ja ze swojej strony dodam – jeśli potrafią różnić się merytorycznie. Zatem odpowiadając na Pańskie uwagi od początku: 1.) owszem, nigdzie w swoich tekstach nie napisał Pan jednoznacznie i otwartym tekstem – że droższe jest lepsze i że bogaty może zapłacić więcej bo go na to stać, ale…… pańskie uzasadnienia prowadziły w skrócie do takich wniosków,( np.zestawienie zarobków inwestora którego stać na dom – z zarobkami instalatora montującego PC – z pytaniem ""…Każdy inwestor może teraz odpowiedzieć sobie na pytanie czy instalator (lub firma) montująca u niego pompę ciepła powinna te zarobki mieć takie same, mniejsze czy większe?.."" Lub "… na ostatnich targach w Warszawie oglądałem austryjackie i szwajcarskie PC za 40 – 50 tyś zł. Czy ci co je produkują to idioci ? Podobnie ci co je kupują ? "" Dlatego napisałem że moje wnioski to duże uproszczenie, jednak w mojej ocenie wnioski choć uproszczone są prawidłowe. Na marginesie – nie mogę powstrzymać się od zadania tego samego pytania lekko zmodyfikowanego – czy producenci, którzy produkują chińszczyznę i tanie produkty marketowe to idioci ? Podobnie jak ci, co tę chińszczyznę kupują? 2.) Błędem jest określanie wysokości zarobków (marży) wykonawcy na bazie zarobków inwestora, bowiem gdyby taka była zasada – to pensja sprzątaczki (z całym szacunkiem do jej pracy) która wykonuje usługę w domu u prezesa globalnego koncernu – tylko z tego powodu musiałaby być zbliżona do zarobków prezesa, co z samego założenia jest kuriozalne i chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego. I znowu w skrócie – zarobki – czyli wartość pracy jest taka – na ile wycenia ją RYNEK. I na pewno ta wartość nie zależy ani od zasobności portfela inwestora, ani od potrzeb urlopowych czy innych potrzeb firmy usługowej. Napisał Pan w tytule "Każdy MUSI zarobić swoje…."" ZGODA !! – nie wiem tylko dlaczego wykluczył Pan z tego grona inwestorów, którzy jak można sądzić nie kupują przecież tych urządzeń ani ze względu na ich wygląd, ani z przyczyn zaspokojenia podstawowych potrzeb bytowych, tudzież dla prestiżu czy innej fanaberii? Przecież nikomu do szczęścia ani do życia PC nie jest potrzebna – za to KAŻDEMU są potrzebne KORZYŚCI. Jeśli będzie Pan w stanie przekonać inwestorów, do zakupu w pańskiej firmie szklanej kuli, która pozwoli im na oszczędności w niezbędnych wydatkach na poziomie 20 – 40 – 60%/rok, a koszt zakupu kuli zwróci się po dwóch lub trzech latach, to będzie miał Pan kolejkę chętnych i nikt nie będzie wnikał jak działa owa "cudowna" kula, oraz czy za 10 lat będą do niej części zamienne. 3.) Twierdzi Pan – że decyzja zakupu PC zależy od świadomości kupującego. Niestety również nie mogę się z tym zgodzić, a argumentacji na NIE – sam Pan dostarczył. Świadomość przeciętnego klienta kupującego pompę ciepła, można porównać do świadomości przeciętnego człowieka na temat fuzji jądrowej. Co niektórzy nawet twierdzą, że wiedzą co to fuzja – bo ich dziadek miał taką i jej czasem używał na polowaniu :). Przeczytałem kilka pańskich wpisów technicznych, w których starał się Pan (jako osoba z ponadprzeciętną wiedzą w temacie) uświadomić laikom jak działa PC, dlaczego tak a nie inaczej i znalazłem tam wiele znaków zapytania oraz takie zdanie: ""… Zmierzenie się z tymi danymi, dla przeciętnego klienta, często nietechnicznego, jest prawie niewykonalne."" Cóż – pełna zgoda. Jakim więc cudem – inwestor miałby kierować się ŚWIADOMOŚCIĄ, przy wyborze PC ? 4.) Nie mogę się zgodzić również z kolejną pańską tezą – że sprowadzanie zakupu PC do pojęcia opłacalności prowadzi do absurdu. Czyżby ?!?! Zatem idąc dalej pańskim tokiem rozumowania, również do absurdalnych decyzji zakupowych należy dołożyć te, w których nabywcy kierują się klasą energooszczędności (etykiety energetyczne), ilością zużywanego paliwa i kosztami serwisu (samochody), oraz energooszczędnością budynków – przy wyborze materiałów budowlanych. Po co bowiem płacić 50% więcej za okna ze współczynnikiem 0,6 W(m2.K), jak przecież można kupić o połowę taniej te ze współczynnikiem 1.6 ? Czym różni się widok z okna niskoemisyjnego od widoku z okna wysokoemisyjnego ? NICZYM !! Zatem kierowanie się opłacalnością (oraz kryterium – ZWROTU ZAINWESTOWANEGO KAPITAŁU w różnicę ceny poprzez obniżenie rachunków za ogrzewanie) przy zakupie okien – to chyba kolejny absurd ? I takich przykładów rzekomo absurdalnego zachowania inwestorów mógłbym podać znacznie więcej, tyle tylko że rozmowa o absurdach kończy się w momencie w którym inwestor weźmie do ręki kalkulator i zacznie liczyć. A jak powszechnie wiadomo – z liczbami trudno dyskutować i zarzucać im absurdalność. Jeśli zacznie on liczyć koszty eksploatacji, koszty zakupu, koszty serwisu i porównywać te koszty z rozwiązaniem BAZOWYM – czyli takim – w którym inwestor powstrzyma się od jakiegokolwiek działania modernizacyjnego lub ponadstandardowego, w tym od zakupu pompy ciepła. Przecież PC to niejedyne urządzenie na rynku, które służy do ogrzewania, jest wiele innych, prostszych konstrukcyjnie i eksploatacyjnie oraz tańszych w zakupie i serwisie. A skoro tak, to PO CO bawić się w drogie, skomplikowane urządzenia, których nikt nie potrafi naprawić, jeśli ciepło można wytworzyć znacznie prościej ? I jeśli inwestor staje przed pytaniem PO CO – jeśli inwestor potrafiący LICZYĆ (co niestety jest nadal rzadkością) sięgnie po kalkulator (ja to robię w arkuszu Excel), wtedy bez trudu, może na takie pytanie sobie odpowiedzieć. I zaręczam – że ani pytanie ani odpowiedź nie ma nic wspólnego z absurdem, czy to się komuś podoba czy nie. Reasumując, bo nie chciałbym zanudzać – nie piszę tego wszystkiego jako teoretyk gawędziarz. Czerpię z własnych doświadczeń również i w tej dziedzinie, ponieważ od pewnego czasu użytkuję PC P/P, jako uzupełnienie instalacji PV, zdążając tym sposobem do modelu ZE (zero-energetycznego). Wybierając PC kierowałem się bardzo ograniczoną wiedzą techniczną – głównie była to specyfikacja wydajności energetycznej dla urządzenia pracującego w zestawie hybrydowym lub w pewnych okresach samodzielnie (na pański blog trafiłem już po zakupie). Zatem zakupu PC dokonałem na podstawie tych parametrów technicznych które rozumiałem, oraz na podstawie tego co wyszło z rachunku opłacalności dla tej inwestycji – prosty okres zwrotu kapitału, oraz pisemny okres ochrony gwarancyjnej – czyli czas w którym nie będę dokładał do zakupu. Uzyskane w ten sposób wskaźniki legły u podstaw moich decyzji i konfrontując je z uzyskaną tu pełniejszą wiedzą techniczną, dochodzę do ogólnej konkluzji – że inwestycja została oszacowana optymalnie (cena zakupu, wydajność, warunki ochrony gwarancyjnej, czas zwrotu kapitału). Czego nie brałem pod uwagę przy dokonywaniu wyboru: po pierwsze reklam z nazwami producentów i znaków towarowych. Po drugie – opowieści o rzekomej niezawodności w długim terminie (po gwarancji) tych czy innych produktów. Gdyby producent miał WIEDZĘ, że prawdopodobieństwo wystąpienia awarii w jego produkcie w okresie 5 – 10 – 15 – 20 lat jest znikome, to udzieliłby PISEMNEJ gwarancji na 5 – 10 – 15 – lub 20 lat, bo chyba nie można założyć, że producenci to idioci i nie chcą uzyskać przewagi konkurencyjnej na rynku ? Po trzecie – nie zakładałem, że chcę ponosić przy zakupie koszty przyszłej obsługi pogwarancyjnej (w postaci wyższej marży zakupowej), które ewentualnie wystąpią bądź nie – w przyszłym bliżej nieokreślonym terminie, ponieważ nikt nie jest w stanie dać mi gwarancji, że za 10 czy więcej lat firma serwisująca i posiadająca dużą wiedzę będzie istnieć i przyjedzie do mnie serwisować sprzęt. Z jednym się zgadzam – a wynika to również z moich doświadczeń – obecnie na rynku ze świecą można szukać wykonawców (instalatorów), którzy znają się nie tylko na montażu, ale również potrafią zdiagnozować usterki czy nawet znają zasady obsługi danego modelu PC – że o merytorycznej pomocy w wyborze rodzaju urządzeń już nie wspomnę. Wynika to pewnie z faktu, że instalatorzy nawet autoryzowani przez producentów z reguły mają autoryzację kilku producentów, co wyklucza dogłębne poznanie specyfiki jednego typu urządzeń. Ponadto – w obecnej rzeczywistości technologicznej, większość urządzeń w których pracują procesory potrafi zdiagnozować się samodzielnie wyświetlając kod usterki, a to w prosty sposób pozwala na wyeliminowanie kosztownych szkoleń dla instalatorów, oraz przekazywania im skomplikowanych procedur diagnostyczno naprawczych. Dlatego właśnie twierdzę, że postęp technologiczny idzie w kierunku całkowitego wyeliminowania ingerencji ludzi i ich rozproszonej wiedzy oraz umiejętności, na rzecz centralnego i możliwie całkowicie automatycznego procesu czynności serwisowych, jeśli nie całkowitego wyeliminowanie pojęcia "serwis" z czynności eksploatacyjnych. Świat i rozwój technologii zmierza właśnie w tym kierunku, dlatego twierdzę (z uzasadnieniem), że dywagowanie o naprawie dziś kupionych urządzeń za 10 lat i zmartwienie o dostęp do części – nie ma sensu. Sądzę, że w należyty sposób uzasadniłem swoje tezy, choć nieco obszernie za co przepraszam. Szanując pańskie odmienne zdanie w powyższych kwestiach, myślę że moje wyjaśnienia i tak Pana nie przekonają, ale że temat dotyczy decyzji inwestycyjnych a nie konsumpcyjnych, może komuś z inwestorów przyda się inny punkt widzenia na kwestię "PO CO". Może również i WAM Wykonawcom przyda się spojrzenie na kwestię z drugiej strony czyli oczami świadomego inwestora, który inwestując czasem spore pieniądze oczekuje zwrotu z inwestycji, a nie tylko komfortu obsługi przy pomocy pilota. Zapewniam – że od zakupów konsumpcyjnych zwrotu nie oczekiwałem nie oczekuję, bo rozróżniam co jest konsumpcją a co inwestycją. Jak wyżej napisałem, sam podjąłem decyzję w tym obszarze i jak na razie jestem zadowolony, również dlatego, że założenia jakie użyłem do projektu okazały się prawidłowe, choć jedna z firm wykonawczych proponowała mi inne większe i droższe rozwiązanie. Jednak po zapoznaniu się z pańską wiedzą tu prezentowaną już wiem, że system który został mi zaproponowany mógłby być dla mnie mniej efektywny, bowiem byłby przewymiarowany – co w konsekwencji musiałoby się przełożyć na nieefektywne zużycie energii i niepotrzebny wzrost ceny zakupu. A co za tym idzie – wydłużenie okresu zwrotu inwestycji – co przynajmniej dla mnie jest jednym z podstawowych parametrów decyzyjnych. Dziękuję za rzeczową dyskusję i również pozdrawiam.
Rozumiem, że ktoś ma inne zdanie niż moje i to szanuję.
Niestety mojego wpisu Pan nie zrozumiał, a wnioski jakie Pan z niego wysnuł są zupełnie błędne.
Proszę go jeszcze raz przeczytać. Łącznie z cytatami na początku i końcu.
Zestawienie zarobków inwestora i instalatora nie ma nic wspólnego z Pana przykładem biednej sprzątaczki i bogatego prezesa koncernu.
Te zestawienie miało tylko pokazać, że po jednej i drugiej stronie są ludzie zarabiający uczciwą pracą na utrzymanie swoje, swojej firmy i swojej rodziny. Wyceniający swojej usługi, tak jak i Pan, wg własnego Excela.
Krótko mówiąc
Jeśli nie odpowiada Ci cena usług czy produktów jakie oferują instalatorzy, to zamiast żalić się na nich na forach jacy to zdziercy, oszuści i pijaawki, zwyczajnie nie korzystaj z ich usług.
Ale ich pracę uszanuj, jeśli chcesz by inni szanowali Twoją.
Taki wniosek chciałem by wysnuł czytelnik.
Jeśli nie udało mi się we wpisie jasno tego wyrazić, to mam nadzieję, że teraz już tak.
Nie pisałem też, że nie należy rozpatrywać opłacalności inwestycji.
Napisałem natomiast:
"Sprowadzanie zakupu pompy ciepła, instalacji, rzeczy TYLKO do opłacalności i pojęcia zwrotu prowadzi NAJCZĘŚCIEJ do absurdu." Szkoda, że nie zwrócił Pan uwagi na te dwa wyróżnione wyrazy.
W markecie kupi Pan kocioł gazowy za 3 tys zł. W hurtowni, taki ze średniej półki za 6-7 tys , a górna to nawet kilkanaście tys zł.
Ale mimo wszystko, jakoś te droższe, nawet kilka razy, też się sprzedają. Dlaczego?
Przykład z życia. Na forum muratora jest wątek o chińskich pompach ciepła sprzedawanych w marketach Jula, poniżej 10 tys zł. Market już się z nich podobno wycofał. Niecałe 2 lata.
U dwóch użytkowników ta pompa kilka razy się zepsuła i u obu została na gwarancji wymieniona.
Nawet jeden z nich był dumny, że serwis poważnie go potraktował i jak przestała działać, to wymienił.(chociaż należało mu się to jak psu zupa)
Jestem przekonany, że w tym Pana arkuszu inwestycyjnym Excela, Jula miała by najlepszy okres zwrotu i opłacalność.
Czy była najlepszą inwestycją? Każdy sam sobie oceni.
Co do dostępności do części zamiennych – jak ta Jula znowu zepsuje się za rok, albo w tej Pana PC PP padnie płytka elektroniki i dowie się Pan, że zwyczajnie jej już nie można kupić, to wtedy… wyrzuci Pan sobie tą PC PP na śmietnik i kupi nową, lepszą, nowocześniejszą.
U swoich klientów ja tą cześć wymienię.
Wbrew temu co Pan pisze, postęp technologiczny jeszcze nie jest tak wielki by przeganiał urządzenia w okresie gwarancji.
Jak już pisałem, mamy instalacje z urządzeniami działającymi prawie 20 lat.
Co do świadomości inwestora – oby była jak największa, czego wszystkim inwestorom życzę,
PozdrawiaM
Szanowny Panie Adrianie, skoro uściślamy co kto zrozumiał, to pozwoli Pan, że również wyjaśnię kilka kwestii, bo widzę że też wyciągnął Pan błędne wnioski,- 1.) w przykładzie sprzątaczki i prezesa – nigdzie nie napisałem, że któreś z nich zarabia nieuczciwie. Wręcz przeciwnie, twierdzę że wiele osób wykonujących proste prace takie jak przykładowe sprzątanie – robi to bardzo uczciwie i rzetelnie. Wsród prezesów jest również mnóstwo uczciwie i ciężko pracujących. Ale jak już wcześniej napisałem (czego Pan nie zrozumiał) – wysokość zarobków nie zależy ani od rzetelności, ani od fachowości, ani od uczciwości pracownika. Może być Pan najbardziej rzetelny i uczciwy, jednak jeśli nie znajdzie Pan chętnych chcących zapłacić za pańskie usługi lub produkty, to nie zarobi pan ani grosza. A to, jaką wartość ma Pańska praca (i wszystkich pozostałych w tym również moja) – wycenia rynek, za wyjątkiem urzędników państwowych, których wartość pracy wycenia ustawa. I oczywiście zgadzam się z resztą pańskiej tezy – że jak się komuś nie podoba cena, produkt czy rodzaj usługi, to szuka gdzie indziej. Absolutna zgoda.
Kwestia druga – nie napisałem nigdzie, że rozpatruję TYLKO I WYŁĄCZNIE opłacalność zakupu pod kątem zwrotu inwestycji. Jesli tak to Pan zrozumiał, to błąd. Podawałem wielokrotnie na czym opieram swoje decyzje zakupowe – cytuję ""Uzyskane w ten sposób wskaźniki legły u podstaw moich decyzji i konfrontując je z uzyskaną tu pełniejszą wiedzą techniczną, dochodzę do ogólnej konkluzji – że inwestycja została oszacowana optymalnie (cena zakupu, wydajność, warunki ochrony gwarancyjnej, czas zwrotu kapitału). Nie neguję, że zwrot z inwestycji jest ważnym parametrem ale nie JEDYNYM.
Kwestia trzecia – DLACZEGO SPRZEDAJĄ SIĘ DROGIE PRODUKTY ? Zadał Pan już kilka razy to pytanie, które pozostało bez odpowiedzi, a widzę że ta kwestia nie daje Panu spokoju, więc postaram się pokrótce odpowiedzieć. Jest wiele powodów dla których kupujący podejmują decyzje zakupowe, tą dziedziną nauki zajmuje się socjologia a wykorzystuje ją twórczo marketing i reklama. Ale są CZTERY podstawowe motywatory (opisane przez Freuda), które sprawiają że ludzie potrafią zachować się podczas zakupów irracjonalnie – to: 1.) EMOCJE – czyli PO CO – człowiekowi Rolex za 40 tyś zł, skoro czas może wskazywać wielokrotnie tańsze urządzenie ? Czy Potrafi Pan logicznie i racjonalnie odpowiedzieć ? Wątpię. Czy ci co kupują Rolexy – to idioci ? Nie sądzę. A czy ci co kupują zegarki za 500 lub 1000 zł to idioci ?? Też nie sądzę. A jakie jest Pańskie zdanie w kwestii Rolexa – i do której grupy Pan należy ? 2.) POTRZEBY – tu sprawę załatwił już dość dawno niejaki Abraham Maslow, przedstawiając tzw. Piramidę Potrzeb. W skrócie – człowiek zaspokaja swoje potrzeby w kolejności – od najbardziej podstawowych a po ich osiągnięciu zaspokaja potrzeby wyższego rzędu. Na ten przykład – czy kupiłby Pan obraz Picassa czy Rembrandta za 20 mln $ ? A czy według Pana, ten co wydaje 20 mln na kawałek płótna pomazianego farbą – jest idiotą ? A może idiotą jest ten co takiego obrazu nigdy nie kupi choć go na to stać ? Hmm……… ? 3.) MARZENIA – „Sprzedawaj marzenia nie produkty” — mawiał Stewe Jobs. On nie sprzedawał komputerów, ale obietnice lepszego świata. A co Pan sprzedaje oprócz PC ? Jakie KORZYŚCI posiada pańska oferta, oprócz tych wymienionych w instrukcji obsługi PC ? 4.) LĘK – ten punkt jest Panu chyba dość dobrze znany i jak widać stosowany – bowiem czymże jest strach przed brakiem części zamiennych do PC w przyszłości ? Lub czym jest lęk przed zakupem psującej się "Juli" – cokolwiek to oznacza ? Czym jest strach – przed brakiem serwisu za 10 lat ? Strach jest doskonałym sposobem na przekonanie potencjalnego klienta, że MUSI podjąć jakieś działanie TERAZ, aby uniknąć przykrych konsekwencji w przyszłości. I Pan oprócz strachu proponuje uwolnienie od niego poprzez swoją WIEDZĘ, DOŚWIADCZENIE i zapewnienie części zamiennych oraz serwisu nawet za 10 lat. Pytanie podstawowe brzmi – KTO wie, co będzie za 10 lat ? Czy Pan jest w stanie zagwarantować że Pańska Firma Będzie ? Reasumując – Mam nadzieję, choć pewności żadnej, że w dużym stopniu ogólności odpowiedziałem na pańskie pytanie dotyczące fenomenu sprzedaży drogich produktów. Co zaś dotyczy mojego zakupu – znowu ma Pan rację !! Jeśli moja pompa, zepsuje się po 3 letniej gwarancji (i 10 letniej na sprężarkę) – to jak Pan słusznie zauważył przeznaczę urządzenie do recyklingu i kupię NOWE, z nową 3 letnią (lub dłuższą) gwarancją, z nowszą technologią i może to będzie nawet produkt z pańskiej firmy, pod warunkiem, że będzie spełniał moje założenia. I nie dołożę do tego kolejnego zakupu, ponieważ poprzednie urządzenie zdąży się wcześniej zamortyzować. Natomiast Pańscy Klienci, w przypadku awarii po okresie gwarancji, otrzymają od Pana jedynie nową płytkę plus pańską usługę, za które będą musieli zapłacić, a że są ludźmi majętnymi – będą musieli zapłacić odpowiednio do swojego statusu i Państwa oczekiwań. Niestety – nie będą oni mieć innego wyjścia, bowiem płytki i pozostałe części do ich urzadzeń – będziecie posiadać tylko WY. Ale przecież nie chodzi o to – kto ile zapłaci – tylko o to, aby KAŻDY był zadowolony (dokładnie tak jak to jest w kwestii Rolexów) – i tym uniwersalnym przesłaniem kończę na dziś. Pozdrawiam.
ps. mam prośbę – czy bazując na swoim doświadczeniu w branży i znajomosci rynku, mógłby Pan wskazać, którzy producenci PC według Pana, znaleźli by się w pierwszej 5-tce światowej jako NAJLEPSI ?
Widzę, że trudno jest znaleźć Panu argumenty, więc po raz kolejny wkłada Pan w moje usta rzeczy, których nie powiedziałem i które nie mają w ogóle uzasadnienia w moim wpisie, ani w ogóle z nim związku.
Najpierw pisał Pan, że moim zdaniem "bogatszy może zapłacić więcej".
Kiedy wyjaśniłem Panu, że wyciągnął Pan zupełnie błędny wniosek, to wyskakuje Pan znowu z uczciwością prezesa i sprzątaczki.
Napiszę więc po raz drugi. Podany przez Pana przykład prezesa i sprzątaczki nie ma nic wspólnego z moim wpisem. Sam Pan wymyślił sobie tezę, argumenty za i przeciw, i walczy sam ze sobą.
Skoro uważa Pan, że wartość pracy nie zależy od rzetelności, fachowości i uczciwości, to znaczy, że nigdy nie zatrudniał Pan pracowników lub sam pracuje Pan w firmie, która nie opiera się na wartościach rynkowych, które tak Pan wychwala i promuje.
Czy wartość usługi wycenia tylko rynek? Tutaj jest Pan w błędzie.
Otóż tylko do pewnego stopnia.
Jeśli na moją pracę nie będzie popytu, to nie będzie to oznaczało, że jest nic nie warta, tylko niepotrzebna. A to zupełnie dwie inne sprawy.
Dlaczego tylko do pewnego stopnia?
Bowiem nikt z prowadzących własny biznes nie dopłaca do niego, bo to oznaczałoby spiralę długu. (Oczywiście bankructwa się zdarzają, ale nie są zamierzone)
Nikt też nie przymiera głodem i nie żebrze, bo kiedy zorientuje się, że na jego usługi nie ma popytu, to zmieni profil działaności lub zamknie firmę.
Ten wpis pokazuje właśnie, że inwestor płacąc za usługę zawsze musi zapłacić to minimum, bo każdy musi zarobić swojej.
A to co płaci ponadto, zależy tylko od zastosowanych urządzeń, materiałów, przyjętych rozwiązań.
Świadomość klienta potrzebna jest po to, by zrozumiał różnice i wiedział, że instalacja to nie jest sztuka towaru za x zł, tylko zespół szeregu elementów, z których każdy ma swoją cenę.
Może mi Pan zarzucać, że gram w ten sposób na emocjach i sprzedaję marzenia, ale stare przysłowie mówi, że "tanie mięso psi żerą". Kto raz takie tanie mięso w jakiejkolwiek branży kupił, ten rozumie.
Może mi Pan przytaczać też różnej maści filozofów i zarzucać sprzedawanie strachu – Pana zdanie. Ale jedni nazwą to strachem, a inni zwykłym życiowym rozsądkiem, kalkulacją i doświadczeniem.
W swojej 20 letniej pracy w branży miałem też takich klientów, którym po 6-7 latach nie byłem w stanie naprawić sprzedanych im urządzeń. Musiałem przełknąć ich zdanie na ten temat, a drugi raz zakupu już u mnie nie zrealizowali.
Wolę więc jako wartość dodaną sprzedawać im otwarcie ten "strach", niż rozbrajająco się uśmiechnąć i powiedzieć: kupcie sobie nowe; przecież się Wam już zwróciło, zamortyzowało.
Niestety różnimy się w fundamentalnej kwestii, tj. wartości pracy, zależnej od fachowości i rzetelności.
W takiej sytuacji, dalsza dyskusja nie ma sensu.
Co do rankingu – nie mam takiej wiedzy na temat produktów konkurencji, by taki ranking układać.
Pozdrawiam
Panie Adrianie – dyskusja ma zawsze sens, pod warunkiem że strony dyskusji nie obrażają się na siebie i nie robią wycieczek ad personam. Ja szanuję Pana i pańskie poglądy i odnoszę się tylko do nich, bowiem gdyby było inaczej, to nie traciłbym czasu na obszerną argumentację. Jeśli pańskim zdaniem – wygłoszonym ex cathedra – dyskusja ma sens wtedy, kiedy Pan ma rację i tylko wtedy, to faktycznie dalsza wymiana argumentów mija się z celem. Cóż, pozostaje mi tylko życzyć Panu powodzenia i samych sukcesów, co nie powinno być trudne do osiągnięcia. A na marginesie – proszę jeszcze raz na spokojnie przeczytać to co napisał Pan na temat wyceny usług przez rynek – która rzekomo według Pana jest tylko częściowo dziełem rynku i zestawić to ze swoim stwierdzeniem – cytuję ""…Bowiem nikt z prowadzących własny biznes nie dopłaca do niego, bo to oznaczałoby spiralę długu. (Oczywiście bankructwa się zdarzają, ale nie są zamierzone)
Nikt też nie przymiera głodem i nie żebrze, bo kiedy zorientuje się, że na jego usługi nie ma popytu, to zmieni profil działaności lub zamknie firmę...""" Czy przedstawiony przez Pana opis nie jest DZIEŁEM RYNKU w 100% ?!? Według mnie (oraz według wszystkich ekonomistów wolnorynkowych – z których poglądami miałem przyjemność się zapoznać) to jest właśnie WYCENA PRACY NIEPOTRZEBNEJ – której dokonuje rynek, a rezultatem tej wyceny – jest zamknięcie działalności przez tego, kto pracę nikomu niepotrzebną wykonuje, choćby wykonywał ją rzetelnie, uczciwie i super fachowo. Szkoda też, że nie pokusił się Pan o podanie rankingu producentów, nawet subiektywnego – bo przecież nie jest prawdą – że nie zna Pan konkurencji pracując w branży tyle lat. Szkoda, że nie zdobył się Pan na wyjście choćby na krok z kręgu reklamy własnej firmy i oferowanych przez nią produktów. Może komuś byłoby łatwiej podjąć decyzję i ŚWIADOMIE wybrać pańską Firmę, jako partnera swoich inwestycji ? Szkoda …………..
Jeszcze raz pozdrawiam i życzę powodzenia.
Witam Szanownych Państwa
Bardzo ciekawa dyskusja co do filozofii i ekonomii życia oraz etyki prowadzenia działalności gospodarczej. Jeśli mogę wtrącić, to w przypadku rynku pomp ciepła znaczenie ma niska świadomość tematu u inwestorów i mała dostępność informacji o rynku w powszechnym obiegu. Ostatecznie tak czy siak o obliczu tego rynku zadecyduje inwestor głosując za firmami producenckimi, dystrybucyjnymi i instalatorsko-serwisowymi swoimi pieniędzmi. Zadowolony klient poleci firmę, niezadowolony odradzi. Zawsze znajdzie się klient świadomy i taki co kupić wszystko. Ale na szczęście jest już jakaś konkurencja, która z czasem wykrystalizuje poziom realnej i uczciwej ceny za produkt, część zamienną i usługę w oderwaniu od kosmosu, ale uwzgledniajacą realne koszty, wiedzę techniczną, kwestie ryzyka inwestycji i prowadzenia działalności gospodarczej.
Zgadza się. Im większa świadomość inwestorów, tym zdrowszy jest rynek.